piątek, 31 maja 2013

One Shot: ,,One second too late"


Czas i miejsce akcji: 30 września- 24 grudnia 2013 roku, Londyn
Bohaterowie: Alice Smith  , Liam Payne, James Brown
Opis: Alice i Liam są przyjaciółmi już od dziecięcych lat.  Dziewczyna od pewnego czasu czuje do chłopaka coś więcej, jednak nie wie jak mu to powiedzieć.  Czy kiedyś będą razem? Jakie wydarzenie ich ze sobą połączy?

 
-To ja już chyba będę iść.- powiedziała niepewnie Alice, stojąc w progu solidnych drzwi spuszczając głowę i patrząc na swoje czerwone Vansy. Prawie codziennie spotykała się z Liamem, ale byli przyjaciółmi, tylko.  Blondynka już od dawna czuła do niego coś więcej, jednak bała się powiedzieć mu o swoich uczuciach. Myślała że jej najgorsze sny się spełnią i brunet ją wyśmieje.
-Tak, to yyy… cześć.- powiedział niepewnie chłopak. Dziewczyna kiwnęła głową i przytulili się na pożegnanie. Alice uwielbiała ten jego mocny uścisk i piękne perfumy, którymi zawsze wypełniała swój nos. Odkleili się od siebie i blondynka udała się w stronę furki. Idąc poczuła straszny ból z tyłu głowy i cały świat przed jej oczami zaczął wirować z niewyobrażalną prędkością. Oczy jej mimowolnie się zamknęły i upadając na twardą kostkę usłyszała tylko pytanie bruneta.
-Alice, co się dzieje?
~*~

Alice otworzyła powoli oczy i zlustrowała pomieszczenie, w którym była. Bardzo dobrze je znała był to salon bruneta gdzie uwielbiała przebywać. Podniosła powoli głowę i poczuła straszny ból. Zobaczyła Liama z patrzącego na nią z troską.
-Co się stało?- spytała cicho blondynka
-Gdy odchodziłaś nagle zemdlałaś. Przestraszyłem się i zaniosłem cię do salonu. Chwilę potem wybudziłaś się, ale i tak w tej chwili jedziemy do szpitala.- powiedział swoim ,,ojcowskim” tonem.
-Ja nigdzie nie jadę, bardzo dobrze się czuję. To było tylko zwykłe omdlenie.- dodała Alice.
-Jedziemy w tej chwili.- odpowiedział jej chłopak i wstał z brązowego fotela.
-Nie wymądrzaj się, bo i tak jestem od ciebie o miesiąc starsza.- powiedziała dumnie blondynka.
-Proszę cię, nie chwal się już tym.- odpowiedział jej chłopak, który i tak był cały czas przejęty tym wydarzeniem.
-No dobrze, jak tak bardzo chcesz to jedźmy.- odpowiedziałam mu dziewczyna i postanowiła wstać z sofy, jednak znowu wszystko przed jej oczami zaczęło się kręcić. Chłopak podbiegł do niej i przytrzymał, aby się nie przewróciła.
-Już dobrze, chodźmy.- powiedziała blondynka i powoli wstała, złapała jeszcze swój czarny płaszcz i zarzuciła na siebie. Wyszli z domu, a twarz Alice od razu otuliło zimne, oraz rześkie powietrze. Weszli do samochodu i chłopak odpalając go ruszyli w stronę szpitala. Nad Londynem pojawiły się duże, ciemne chmury, z których zaczął padać deszcz. Blondynka przyłożyła głowę do szyby i spoglądała na dwie sunące krople po szybie, które wyglądały jakby się ścigały. Po paru minutach byli już na miejscu, wyszli z samochodu i udali się w stronę szpitala. Otworzyli duże, szklane drzwi i zobaczyli całkiem pustą poczekalnię, co raczej było dużą rzadkością tutaj. Blondynka poczuła ten nieprzyjemny zapach, którego tak bardzo nienawidziła. Szybkim krokiem podeszła do recepcji, gdzie stała młoda dziewczyna, o dużych zielonych oczach i włosach związanymi w starannego koka. Na sobie miała tradycyjny, biały fartuch pielęgniarek.
-Jak się pani nazywa?- spytała wyciągając spod lady jedną kartę pacjenta.
-Alice Smith.
-Poproszę o dowód osobisty.- dodała dziewczyna i Alice zaczęła szukać go w swojej torebce.
-Proszę.- podała dowód pielęgniarce.
-Dobrze, to proszę iść prosto i później w lewo do pokoju doktora, powinien być wolny.- dodała spokojnie.
-Dziękuję.- odpowiedziała jej Alice i razem z Liamem poszli w wcześniej powiedziane miejsce.
-To ja idę, a ty tutaj zaczekaj.- powiedziałablondynka, na co chłopak tylko kiwnął głową, na znak, że się zgadza. Zapukała cicho do brązowych drzwi i powoli weszła do środka. Ujrzała starszego mężczyznę około 40 lat, z bardzo widocznym zarostem na twarzy o dużych, ciemnych oczach zza grubych okularów. Na głowie można było dostrzec już liczną ilość siwych włosów. Mężczyzna podniósł głowę znad sterty najróżniejszych dokumentów.
-Dzień dobry.- przywitała się niebieskooka.
-Dzień dobry lekarz James Brown , proszę usiąść.- powiedział starszy pan miłym głosem, pokazując tym samym na białe krzesło. Dziewczyna posłusznie usiadła.
-Więc co panią tutaj sprowadza?- spytał doktor.
-Dzisiaj strasznie bolała mnie głowa od samego rana i gdy miałam już wracać od mojego przyjaciela zemdlałam.- opowiedziała Alice, a starszy pan przyglądał jej się z zaciekawieniem.
- A miała pani takie dolegliwości kiedykolwiek jeszcze?- spytał.
-Czasami miałam po prostu zwykłe zawroty głowy.- odpowiedziała mu niebieskooka.
-Bez badań nic nie mogę stwierdzić, dlatego wyślę panią teraz na prześwietlenie czaszki.- dodał lekarz i zaczął wypisywać skierowanie. Po chwili już skończył i wręczył małą kartkę dziewczynie.
-Proszę iść w lewo i do końca korytarza.- poinstruował blondynkę lekarz.
-Dobrze, do widzenia. - odpowiedziała mu Alice i wyszła z gabinetu zamykając cicho drzwi. Na poczekalni cały czas siedział Liam przez co Alice mimowolnie się uśmiechnęła.
-I co się stało?- spytał od razu
-Jeszcze nie wiadomo mam iść na prześwietlenie. Chodźmy.- chłopak kiwnął głową na znak, że się zgadza i poszli w wcześniej wyznaczone miejsce. Dziewczyna zapukała cicho i weszła do środka. Podała skierowanie i zaczęła się przygotowywać do badania. Po paru minutach było już po wszystkim, kazano jej wyjść na korytarz i czekać na wyniki. Blondynka siedząc wraz z chłopakiem na niewygodnych krzesełkach myślała o najróżniejszych rzeczach. Nagle z pokoju lekarzy, wyszedł wcześniej wspomniany doktor z nie zbyt wesołym wyrazem twarzy.
-Panno Alice zapraszam do gabinetu.- powiedział spokojnie lekarz. Blondynka wstała i spojrzała kątem oka na chłopaka, który nerwowo się uśmiechał. Niebieskooka weszła do gabinetu i usiadła na niewygodnym krzesełku. Mężczyzna zdjął okulary i jeszcze raz przypatrzył się wynikom.
-Mam już wyniki i muszę panią o czymś powiadomić.- powiedział lekarz poważnym tonem, przez co na ciele blondynki pojawiły się ciarki.
-Proszę mówić.- zachęciła go.
-Więc… Na padaniach stwierdzono, że ma pani raka mózgu.- powiedział lekarz, a twarz Alice mimowolnie była już zalana słonymi łzami. Dobrze pamiętała ten dzień, gdy jej mama umarła właśnie na tą chorobę. Siedziała przy niej na łóżku, trzymając za rękę i po prostu patrząc jak umiera. Nie mogła wtedy nic zrobić, choć tak bardzo prosiła wszystkich lekarzy, aby cały czas reanimowali jej mamę.
-Ale… Jest jeszcze jakaś pomoc dla mnie?- spytała cicho blondynka. Mężczyzna zastanowił się chwilę.
-Stadium choroby jest już dosyć zaawansowane jednak istnieje pewna metoda. Nie przeprowadzaliśmy jej jeszcze na nikim, więc jest  dużo ryzyko. Polega ona na tym, aby uśpić pacjenta na tydzień i wtedy przeprowadzić operację. W pani przypadku, musielibyśmy zrobić to jak najprędzej najlepiej dzisiaj.- zakończył lekarz, ale blondynka byłam już wcześniej pewna, że nie podda się chorobie i będzie walczyć dla swojej nieżyjącej mamy.
-Dobrze,  na wszystko się zgadzam.- odpowiedziała pośpiesznie.
-Mamy powiadomić pani rodziców?- spytał, a jedna, mała łza spłynęła po bladym policzku dziewczyny. Wszystkie wspomnienia znowu wróciły z podwójną siłą.
-Moja mama umarła rok temu na raka, a tata był policjantem, zabito go podczas strzelaniny. Nawet go dokładnie nie pamiętam miałam tylko 3 lata.- powiedziała i otarła swoją mokrą twarz rękawem białego swetra.
-Bardzo mi przykro… Za chwilę panią położymy w jednej z sal. Do zobaczenia.-odpowiedział lekarz, a dziewczyna udała się do drzwi. Jak miała teraz o wszystkim powiedzieć Liamowi? Wyszła z Sali i poszła w stronę chłopaka. Gdy on zauważył jej zapłakaną twarz szybko podbiegł do niej.
-Alice, co się stało?- spytał. Dziewczyna wzięła głęboki wdech.
-Wykryto u mnie raka mózgu i teraz lekarze mnie uśpią na tydzień aby przeprowadzić operację. Wiesz czego się cholernie boję? Że już nigdy nie otworzę swych oczu.- powiedziała blondynka i rozpłakała się. Chłopak objął ją i mocno przytulił.
-Wybudzisz się zobaczysz. Będę tutaj na ciebie czekać. Jeszcze nie raz na mnie nakrzyczysz.- odpowiedział, a dziewczyna lekko się zaśmiała. Właśnie w tej chwili podeszła do nich młoda pielęgniarka.
-Przepraszam, pani Alice Smith?- spytała. Blondynka kiwnęła głową.
-Zaprowadzę panią do sali, przebierze się i przygotuję do zabiegu.- odpowiedziała cicho.
-Idź, za chwilę do ciebie przyjdę.- dodał Liam, na co niebieskooka kiwnęła głową. Podążyła posłusznie za pielęgniarką do sali 212. Przebrała się za parawanem w zwykły, biały fartuch. Następnie położyła się na niewygodnym, szpitalnym łóżku. Właśnie w tej chwili usłyszała zgrzyt otwierających się drzwi. Podniosła głowę i zobaczyła Liama próbującego się uśmiechać. Chłopak usiadł obok niej na białym krześle.
-Bo… Ja już mogę się nigdy nie obudzić. Chcę abyś wiedział, że… tylko na tobie mogę polegać.- powiedziała cicho blondynka jednak w myślach mocno się skarciła. Tak bardzo chciała mu powiedzieć, że go kocha jednak bała się odrzucenia. Teraz jest na wszystko za późno, być może już nigdy nie otworzy swych oczu.
-Nawet tak nie mów, że się nie wybudzisz. Pamiętaj czekam tutaj na ciebie.- dodał chłopak. Właśnie w tej chwili do sali wszedł lekarz i młoda pielęgniarka.
-I jak się pani czuje?- spytał mile.
-Dobrze. Tylko trochę się boję, że się nie wybudzę.- odpowiedziała cicho blondynka.
-Trzeba być dobrej myśli. Teraz podamy pani środek usypiający.-  dodał lekarz i do kroplówki dziewczyny podeszła pielęgniarka. Podała środek usypiający, który już po chwili przedostał się do jej organizmu wraz z krwią wnikając do nawet najmniejszych komórek ciała. Głosy już prawie nie docierały do niej, a oczy robiły się coraz cięższe. Oszczętkami sił wyszeptała.
-Liam, kocham cię.- i zamknęła oczy z nadzieją, że kiedyś je jeszcze otworzy.


*Perspektywa Liama (narracja 1 osobowa)*

Usłyszałem jej głos i szybko odwróciłem głowę. To niemożliwe jak zwykłe, dwa słowa potrafią uszczęśliwić. Już nie mogę się doczekać, aby powiedzieć jej, że także ją kocham. Tak bardzo chciałbym znów ujrzeć te piękne, niebieskie tęczówki. Teraz jedyne co mogę robić to prosić Boga, aby się wybudziła.


*2 tygodnie później, perspektywa Liama*

Alice, nadal się nie wybudziła. Operacja niby przebiegła pomyślnie, jednak ona powinna otworzyć swoje oczy już tydzień temu. Lekarze załamują ręce i myślą o najgorszym. Ja cały czas przesiaduję obok łóżka, trzymając jej kruchą rękę i czekając na jakikolwiek znak. Moje codzienne dni wyglądają tak samo. Wstaję rano, przyjeżdżam do szpitala, i siedzę tak do końca odwiedzin czyli 22. Bardzo trudno jest mi się pożegnać z Alice. Boję się najgorszego… Nie! Nie mogę mówić tak jakby ona już nie żyła! Przecież cały czas oddycha, serce choć nie równo bije i czuję jej ciepłe ciało. Moje życie bez niej straciłoby jakikolwiek sens. Popełniłbym samobójstwo, nie mógłbym żyć z tak wielkim bólem, oraz pustką w sercu. Właśnie teraz dobiegł mnie okropny pisk wszystkich aparatur. Spojrzałem na jej twarz, która zaczęła sinieć. Nie mogłem pozwolić jej odejść, nie teraz…
-Alice, nie zostawiaj mnie!- krzyknąłem choć i tak się to na nic nie zdało. Do sali wbiegł tłum zdenerwowanych lekarzy.
-Migotanie komór, szybko reanimujemy!- krzyknął jeden z nich. Nie mogłem na to patrzeć jak moja ukochana odchodzi.
-Ratujcie ją!- krzyknąłem. Podeszła do mnie młoda pielęgniarka.
-Proszę stąd wyjść.- powiedziała. Wyszedłem z sali i udałem się w stronę wyjścia. Moje życie straciło jakikolwiek sens. Nie mam dla kogo oddychać, a serce bić.

 
*2 dni później, perspektywa Alice*

Otworzyłam powoli oczy i od razu tego pożałowałam. Poczułam przeszywający ból w skroniach. Rozejrzałam się dookoła i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że znajduję się w szpitali. Byłam zawiedzona, że przy mnie nie siedział Liam. Chciałam go tak bardzo zobaczyć, przytulić! Właśnie w tej chwili do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry, jak się pani czuje?- spytał.
-Yyy… Dobrze, a może mi pan powiedzieć co się w międzyczasie działo?- spytałam, a lekarz kiwnął głową.
-Spała pani prawie miesiąc. Wiem, że powinna się pani wybudzić po tygodniu, jednak nastąpiły pewne komplikacje. Najgorsze było to, że po 2 tygodniach prawie pani od nas odeszła. Przeprowadziliśmy długą reanimację i na szczęście się udało.- wytłumaczył lekarz. Byłam już tak blisko śmierci, najwidoczniej to jeszcze nie mój czas. Spojrzałam na okno i zauważyłam drzewa całe pokryte białym puchem. Jakie to dziwne uczucie zasnąć w deszczową jesień, a wybudzić w mroźną zimę.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Nie wie pan gdzie jest Liam?.- spytałam. Lekarz zamyślił się chwilę.
-Ten chłopak co tutaj przesiadywał?- spytał.
-Tak.- odpowiedziałam szybko.
-Ostatni raz widziałem go w czasie reanimacji, później się już nie pojawił.- odpowiedział, a ja zaczęłam się strasznie martwić. Jeśli on myśli, że ja już nie żyję?! Nie… muszę jak najszybciej stąd wyjść.
-Panie doktorze, kiedy mogę wyjść ze szpitala?-spytałam szybko.
-Jeśli pani tak bardzo zależy, jutro będzie już można obchodzić święta w domu.- powiedział mile, a ja kiwnęłam głową. Już jutro 24 grudnia… Nie przepadam za świętami, szczególnie przez brak moich rodziców.
-To ja już idę. Proszę się wyspać.- dodał lekarz i wyszedł. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam z nadzieją, że już jutro spotkam Liama.
Obudziły mnie kroki pewnej osoby przebywającej w mojej sali. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętą pielęgniarkę. Spojrzałam na moją prawą rękę i dostrzegłam, że znikła już kroplówka.
-Dzień dobry.- powiedziałam cicho.
-Dzień dobry, mam już pani wypis, oraz życzę wesołych świąt.- dodała i podała mi kartkę. Kiwnęłam głową, na co ona cicho wyszła z sali. Powoli wstałam i nałożyłam na siebie ubrania, które pewnie dawniej przyniósł mi Liam. Co ja bym bez niego zrobiła… Ogarnęłam trochę swoją twarz i wyszłam z sali. Jakie to piękne uczucie, że wychodząc ze szpitala jestem już całkowicie zdrowa. Otworzyłam wyjściowe drzwi i moją twarz owiał zimny wiatr. Postanowiłam przejść się do domu pieszo i zobaczyć jak zmienił się Londyn w czasie zimy. Podczas spaceru widziałam te wszystkie szczęśliwe osoby ze swoimi rodzinami. Uśmiechnięte dzieci czekające na swe prezenty od rodziców. Tak bardzo brakuje mi moich rodziców. Chciałabym mieć z kim przeżyć prawdziwe święta, jednak zazwyczaj siedzę sama przy stole słuchając jakiś smętnych kolęd. Już wiele razy myślałam nad samobójstwem, jednak jedna osoba mnie od tego odciągała. Liam. Przyspieszyłam kroku, aby szybciej zobaczyć chłopaka. Tamiza- piękna, choć nie zamarznięta przez wysokie mrozy. Tylko gdzieniegdzie pływały niewielkie skry lodu. Podeszłam bliżej i zauważyłam wiele wozów strażackich, policyjnych oraz karetek. Podbiegłam, byłam przestraszona kto chciałby zabić się w święta? Zobaczyłam płacząca kobietę odwróconą do mnie plecami. Gdy ujrzałam jej twarz doznałam szoku. Była to mama Liama. Nie… to nie może być prawda!
-Co się stało?- spytałam szybko. Kobieta otarła cały potok łez spływających po jej policzku.
-Liam… Liam on skoczył do wody i nie żyje.- powiedziała kobieta i wybuchła rzewnym płaczem. To nie mogła być prawda! Po moich policzkach zaczęły płynąć słone łzy na samą myśl, że go już nie ma. Moje życie straciło już jakikolwiek sen… Obiecywał, że będzie na mnie tutaj czekać. Gdyby nie moja choroba, wszystko byłoby dobrze… Nie mam już dla kogo żyć. Szybko podbiegłam do barierki i stanęłam na niej.
-Proszę, powoli zejść.- dobiegł mnie głos strażaka. Jeden, mały krok i byłam pewna, że za chwile spotkam mojego ukochanego w nowym, lepszym świecie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem czy pisać jeszcze jakieś One Shoty, to zależy tylko od was więc piszcie w komentarzach. One Shot powinien się pojawić wcześniej jednak gdy pisałam go przedwczoraj nagle mi się laptop zawiesił, wyłączył i wszystko zostało utracone... Musiałam pisać od nowa. Co do rozdziału powinien się pojawić w niedzielę, bo jutro raczej się nie wyrobię. Więc to na tyle, komentujcie.
 

11 komentarzy :

  1. Piękny! Aż sie cała zryczałam! Ale oczywiście musiało sie zakończyć smutnie, bo ty jesyeś taką cholerną pesymistką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jestem pesymistką. Po prostu życie mnie nie cieszy. Naprawdę się popłakałaś?

      Usuń
    2. Nie na niby! W przeciwieństwie do ciebie jestem nieuleczalną romantyczką! Wiesz życie mnie też nie cieszy, ale trzeba żyć z optymizmem i nadzieją na lepsze jutro. Ja pisze kolejnego, bo twój mnie zainspirował.

      Usuń
  2. o boziu... ja może nie płakałam, ale na pewno się wzruszyłam. To jest po prostu piękne. Cudowna historia. Smutna, ale zarazem piękna.
    Czekam na nowy rozdział i kolejne one shot'y w twoim wykonaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale ! jeszcze placze! mam pytanie : kiedy pojawi sie rozdzial 8 twojego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie obiecuję może w niedzielę, albo w poniedziałek.

      Usuń
  4. O.M.G. przepiękny. Byłam bliska łez. Biedna Alice, a potem Liam... Matko kocham to co napisałaś. Czekam na kolejne One Shot'y oraz 8 rozdział.
    Kocham cie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez ciebie ryCze :( piękny ! Pisz dalej , masz talent dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  6. *Kuffa, napisałam komentarz na 20 linijek i przez przypadek nacisnęłam "odśwież" LOL -.-*
    Cholercia, żałuję, że nie przeczytałam tego wcześniej...
    Ten imagin jest tak świetny, że brak słów na opisanie tego! ;)
    To był taki wyciskacz łez...
    Próbowałam być twarda, ale zmiękłam przy końcówce. :<
    Żoiz... płaczę jak ta idiotka...
    Dobrze, że to o Liamie, bo mało o nim takich postów.
    G-E-N-I-A-L-L-N-E!
    Co ja to jeszcze...
    Wiem! Pisz więcej "One Shot", bo w twoim wykonaniu to perfekcja! Tak, wiem, słodzę, ale to jest prawda, a jeśli kłamię, to niech piorun we mnie trzaśnie! ;) ( tak się nie stanie - nigdy )
    Mało mam czasu, także wybacz, że komentarz taki krótki :(
    Wiedz, że rozdział ma być jeszcze dzisiaj, plooooose *.* ( chyba kapujesz, dlaczego akurat dzisiaj? ^^ )
    Nom, to chyba tyle.
    Pozdrawiam i życzę duuużo wenki ;3
    Loffciam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże jaki cudowny *.*
    Normalnie łzy mi do oczu naszły!
    Ja się pytam co ty ze mną wyprawiasz? Twoje opowiadania tak na mnie działają, że normalnie aż płaczę :)
    Ten One Shot jest przepiękny!
    Pisz takich więcej!
    Ale następny zrób bardziej radosny :D
    Chociaż w twoim wydaniu każdy będzie cudowny :)
    Czekam na kolejny One Shot :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow *.*
    jestes genialna !!!
    Świetnie piszesz ! :D <3

    OdpowiedzUsuń